AAA

Wstęp do analizy SWOT dla polskiego systemu szkolnictwa wyższego

Marek Rocki

Wstęp do analizy SWOT dla polskiego systemu szkolnictwa wyższego

W dniu 12 października br. odbyła się w warszawskim hotelu Sheraton - zorganizowana przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową - konferencja na temat Przyszłość uniwersytetów w Polsce i Unii Europejskiej. Przedsięwzięcie to miało na celu wymianę opinii i doświadczeń w zakresie tytułowego problemu. Wstępem do kolejnych referatów i dyskusji - poprzedzonym wprowadzeniem dokonanym przez Prezesa IBnGR, Jana Szomburga - były wystąpienia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, prof. Michała Seweryńskiego oraz Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Gospodarki, Andrzeja Kaczmarka.

Profesor M. Seweryński w swym wystąpieniu zaprezentował interesujący wstęp do analizy SWOT polskiego systemu szkolnictwa wyższego. Jako mocne strony systemu wskazał:

  • wysoką jakość nauczania, potwierdzaną sukcesami polskich studentów kontynuujących studia za granicą,
  • autonomię finansową uczelni,
  • dobrze geograficznie rozwiniętą sieć uczelni,
  • rozbudowany system stypendialny i kredytowy wspomagający studentów,
  • szybki wzrost liczby nadawanych przez uczelnie doktoratów,
  • funkcjonowanie systemów akredytacji państwowej, wzbogacanej i uzupełnianej akredytacjami oferowanymi przez instytucje środowiskowe (UKA, FPAKE itp.),
  • zaawansowanie procesu bolońskiego.
Z kolei, jako słabe strony polskiego systemu edukacji wyższej Minister wymienił:
  • dużą liczbę słabych uczelni,
  • dużą liczbę studentów studiujących w trybie niestacjonarnym,
  • niedostateczne powiązanie uczelni z rynkiem pracy i z podmiotami życia gospodarczego,
  • słabo rozwinięte struktury kształcenia ustawicznego,
  • wolny przyrost liczby nadawanych stopni doktora habilitowanego oraz tytułów profesorskich,
  • niskie nakłady inwestycyjne na remonty i rozbudowę bazy dydaktycznej.
Na tle wskazanych mocnych i słabych stron jako wyzwania najbliższej przyszłości Minister wskazał, jako, jego zdaniem, niezbędne:
  • konsolidację istniejących uczelni (jako remedium na zbyt wielką liczbę uczelni małych i słabych),
  • zdefiniowanie studiów pierwszego stopnia jako studiów zawodowych,
  • internacjonalizację procesów w szkolnictwie wyższym,
  • zmiany w algorytmie podziału dotacji budżetowej premiujące wysoką jakość procesów dydaktycznych i stworzenie systemu "zamówień" na liczbę kształconych w wybranych uczelniach,
  • rozwój studiów doktoranckich.
Wskazał też na konieczność poszukiwania przez uczelnie źródeł finansowania w funduszach Unii Europejskiej i zasygnalizował brak wzrostu nakładów w roku 2007.

Co charakterystyczne, Minister - mówiąc o tym, że mocną stroną systemu jest autonomia finansowa uczelni państwowych - nie wspomniał o braku autonomii programowej uczelni wyższych. Jest to jedna z istotnych usterek obecnych rozwiązań prawnych wskazywanych przez krytyków nowego Prawa o Szkolnictwie Wyższym. Uczelnie otrzymują bowiem z budżetu państwa do swobodnego - zgodnego z własnymi uchwałami o planie finansowo-rzeczowym - wydatkowania kwoty wynikające z tak zwanego algorytmu podziału dotacji budżetowej. Senaty uczelni - mowa oczywiście o uczelniach państwowych - autonomicznie decydują więc o sposobach wydatkowania tych kwot. Z drugiej jednak strony te same uczelnie chcąc prowadzić nowy kierunek studiów muszą uzyskać opinie i zgodę wymienionych w Ustawie władz.

Nie wspomniał też o tym, że - chwalebny - wzrost liczby promowanych doktorów jest pośrednio skutkiem działania algorytmu podziału dotacji budżetowej otrzymywanej przez uczelnie państwowe. Zgodnie z nim, doktoranci byli pięciokrotnie bardziej wartościowi niż zwykli studenci i jest oczywiste, że uczelnie poszukując potencjalnych metod wzrostu dotacji motywowały absolwentów do podejmowania studiów doktoranckich (jednocześnie minimalizując liczbę asystentów, którzy w świetle algorytmu byli "bezwartościowi"). Z danych statystycznych wynika wprost, że taki proces nastąpił od momentu uwzględnienia liczby doktorantów w algorytmie - wcześniej czynnikiem najistotniej kształtującym kwotę dotacji była liczba studentów. Jest bowiem w miarę oczywiste, że uczelnie podejmują oferowaną przez Ministerstwo grę z parametrami kształtującymi kwotę dotacji budżetowej.

Minister nie zauważył też w swym wystąpieniu, że liczba promowanych doktorów habilitowanych oraz uzyskiwanych nominacji profesorskich (tytułów profesora) nie wpływała dotąd na dotację budżetową, a więc nie działała motywująco na działania uczelni w zakresie rozwoju kadr naukowych.

Za dyskusyjną można też uznać tezę o konieczności definiowania studiów pierwszego stopnia jako studiów zawodowych. Na pewnych kierunkach studiów - a przypomnijmy, że to jedynie minister ma prawo określania, które z kierunków prowadzone są jako jednolite, a które jako dwustopniowe - akademicki charakter studiów pierwszego stopnia wydaje się być oczywisty. Przykładowo w SGH kierunki ekonomia oraz metody ilościowe w ekonomii i systemy informacyjne1 mają charakter wybitnie teoretyczny, wprowadzający do dalszych studiów na poziomie magisterskim, tak więc powinny mieć charakter akademicki. Jako podstawowy argument w tym zakresie podaje się - niezbędną z programowego punktu widzenia - długą sekwencję przedmiotów (tak zwanych poprzedników) koniecznych do zdobycia wiedzy i umiejętności oczekiwanych od absolwentów tego typu kierunków2.

W wystąpieniu Ministra A. Kaczmarka za istotne wątki można uznać natomiast:
  • podjęcie przez rząd politycznej decyzji tworzenia państwa innowacyjnego,
  • zadeklarowanie, iż powstały dokumenty programowe w tym zakresie, nakreślające cel: przejście do GOW do roku 2013.
Minister A. Kaczmarek stwierdził też, iż rozwój szkolnictwa wyższego i jego reformowanie są ograniczone tym, że uczelnie wyższe nie są zarządzane tak, jak zwykłe firmy.

INFORMACJE O AUTORZE

MAREK ROCKI

Autor jest absolwentem SGPiS, gdzie w 1981 r. uzyskał stopień doktora nauk ekonomicznych, a w 1988 r. - stopień doktora habilitowanego. Był w SGH w kolejnych kadencjach prorektorem do spraw dydaktyczno-wychowawczych, dziekanem Studium Podstawowego, prorektorem do spraw zarządzania, dziekanem Studium Dyplomowego. W latach 1999-2006 pełnił funkcję rektora Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.

Jego zainteresowania naukowe i związany z nimi dorobek, obejmują zagadnienia związane z modelami ekonometrycznymi i ich efektywnością. Zajmuje się również problematyką jakości kształcenia w szkołach średnich i wyższych, jak i zagadnieniami zarządzania w szkolnictwie wyższym.


 

Przypisy

1 Metody ilościowe w ekonomii i systemy informacyjne (nazywane w dokumentach SGH "MISI" - czyli Metody Ilościowe i Systemy Informacyjne) są tak zwanym kierunkiem incydentalnym (tzn. zatwierdzonym przez stosowne władze dla SGH, ale nieistniejącym w innych uczelniach). Z drugiej strony, zdaniem władz SGH, jest to kierunek ekwiwalenty do kierunku informatyka i ekonometria. Merytorycznie rzecz biorąc, różnica miedzy "MISI" a "IiE" polega na tym, że absolwenci tego kierunku na SGH mogą na przykład być specjalistami w zakresie: demografii, badań operacyjnych, statystyki matematycznej, teorii masowej obsługi, ekonomii matematycznej - co jak widać z nazwy ekonometria i informatyka znacząco odbiega od standardowego rozmienia pojęcia: ekonometria.

2 Przykładowo, minimalna, ale oczywista z programowego punktu widzenia sekwencja wykładów:
algebra,
analiza matematyczna,
rachunek prawdopodobieństwa,
statystyka matematyczna,
ekonometria,
nie daje sensowej możliwości ukończenia studiów w ciągu trzech lat studiów.