e-podręczniki w natarciu
Marcin Dąbrowski
Na raczkujący w Polsce rynek e-booków z pełnym impetem mają wkroczyć e-podręczniki. Wejście to szczególne, gdyż firmowane przez rządowy program "Cyfrowa szkoła". Aż 45 mln złotych przeznaczono na przygotowanie 18 elektronicznych książek dla uczniów. Co ważne podręczniki te mają funkcjonować na zasadach licencji otwartej i być adresowane do uczących się na wszystkich szczeblach, poczynając od szkoły podstawowej, poprzez gimnazjum, na szkołach ponadgimnazjalnych kończąc. Przy tej okazji Ośrodek Rozwoju Edukacji chce przywrócić blask z lat świetności portalowi Scholaris, gdzie docelowo mają być dostępne "wolne" podręczniki.
Takie działanie na rzecz upowszechnienia e-podręczników to milowy krok dla rozwoju tego segmentu e-edukacji!
Plany wprowadzenia darmowych e-podręczników kolidują jednak z interesem wydawnictw, które obawiają się o przyszłość rynku tradycyjnych książek szkolnych, szacowanego na miliard złotych. I trzeba przyznać, że wydawnictwa mają po części podstawy do pesymistycznych dla siebie prognoz. Rodzice będą skłonni zainteresować się taką darmową innowacją, nawet jeśli pojawi się konieczność jednorazowego zainwestowania w sprzęt. Zresztą projekt już w swoich założeniach jako jeden z kluczowych rezultatów wymienia zmniejszenie obciążenia finansowego rodzin uczących się – zarówno dzięki udostępnieniu darmowych e-podręczników, jak i obniżeniu cen tradycyjnych – gdyż zaostrzy się konkurencja na rynku wydawniczym. Jednak totalne załamanie komercyjnego rynku podręczników, jakim straszą wydawnictwa, jeszcze nas nie dosięgnie. Projekt jest długoletni, a swym zasięgiem ma docelowo objąć 40 procent szkół. Akcji towarzyszy kształcenie nauczycieli oraz zakupy sprzętu dla szkół.
Zamiast hurtowych plajt wydawnictw możemy spodziewać się z pewnością konkurencji kosztowej, która odbije się negatywnie na jakości tradycyjnych podręczników. I nawet trudno ganić za to wydawców, będą przecież musieli wziąć udział w nierównej rywalizacji. Duża część klientów zapewne cieszy się na taką perspektywę, widząc w wydawcach kapitalistycznych zdzierców robiących intratne biznesy na szkolnych podręcznikach. Fakt działania dla zysku trudno kwestionować, ale wydaje się, iż jest to już dojrzały, konkurencyjny rynek, a koszty wydania dobrego metodycznie i merytorycznie podręcznika wcale nie są niskie.
Pytanie pozostaje zatem otwarte – czy rządowy projekt przyniesie więcej dobrego, czy złego? Z perspektywy e-edukacji widać same plusy: unowocześnienie dydaktyki, podniesienie kluczowych kompetencji technologicznych uczniów oraz – poprzez szkolenia – podwyższenie kwalifikacji nauczycieli. Jednak czy korzyści możemy spodziewać się również na gruncie jakości podręczników?
A jak efekty projektu przełożą się na organizację pracy szkoły? E-podręczniki to element większego rządowego programu "Cyfrowa szkoła", który zakłada także wsparcie finansowe placówek w celu doposażenia ich m.in. w przenośne komputery (zarówno dla nauczycieli, jak i uczniów, choć zapewne pierwszeństwo będzie miało grono pedagogiczne…), tablice multimedialne, rzutniki i inny sprzęt ważny dla nowoczesnej dydaktyki.
Data dodania: 17.04.2012
Dodaj do: Facebook Wykop Twitter.com Digg.com
Marcin Dąbrowski
Tagi wpisu
Inne wpisy autora:
- » Cykl życia e-learningu
- » Miliard na edukację wyższą
- » Lunch & learn 2.0
- » E-learning a programy operacyjne na lata 2014-2020
- » E-learning potrafi!
- » Crowdsourcing i e-learning
- » Cyfrowa szkoła... akademicka
- » Gdzie jest czytelnik?
- » Oczekiwania i wyobrażenia uczniów nt. przyszłości komputerów
- » Social learning
- » Ściąganie na egzaminach online
- » Powszechny dostęp do zasobów wiedzy
- » E-learning ponad granicami
- » Jak wynagradzać e-nauczycieli?
- » Na dobry początek